naśladując cięcie. - Nie włócznie, nie strzały. Wszyscy martwi. Tylko to.

naśladując cięcie. - Nie włócznie, nie strzały. Wszyscy martwi. Tylko to. Pogrzebał pod futrami, wyciągnął zwitek ze skĂłry oraz rozchylił go powoli. Kerrick wiedział, czego się spodziewać, co zobaczy w środku. Małe, intensywne, z piĂłrami. Strzałki hèsotsanu. - Wyśledziły nas! Są tutaj! Herilak wrzasnął załamującym się głosem. Walnął swą pięścią tak mocno w rękę Kargu, Ĺźe ten jęknął z bĂłlu. Strzałki spadły na ziemię. Herilak zadeptał je z wściekłością. Sasku przyglądali się temu ze zdumieniem, niczego nie rozumiejąc. Sanone szukał wyjaśnienia u Kerricka, ktĂłrego jednak opanowała ta osobiście co Herilaka mieszanka ślepego gniewu oraz lęku. Wciągnął mocno powietrze oraz wydusił z siebie pierwsze słowa. - To one. Z południa. Murgu. Murgu-chodzące-jak-Tanu. ZnĂłw są. - owe murgu, o ktĂłrych mi opowiadałeś? Przed ktĂłrymi uciekacie? - owe same. Murgu, jakich nigdy nie widziałeś, nie podejrzewałeś nawet ich istnienia. Chodzą, mĂłwią, budują miasta oraz zabijają Tanu. Zabiły mĂłj sammad, zabiły sammad Herilaka. KaĹźdego łowcę, kaĹźdą kobietę, kaĹźde dziecko. KaĹźdego mastodonta. Nie Ĺźyją. Przy tych ostatnich słowach Sanone skinął z powagą głową. dużo myślał na ten temat, odkąd Kerrick po raz pierwszy opowiedział mu o murgu. Nie ujawniał wnioskĂłw, do ktĂłrych doszedł. Zrobi to jednak dziś. Wiedział, Ĺźe tylko jedna istota mogła się ośmielić zabić mastodonta. - Karognis... - powiedział głosem tak pełnym nienawiści, Ĺźe stojący około wzdrygnęli się oraz cofnęli. - Karognis wędruje swobodnie po tym kraju, zbliĹźa się do nas. Kerrick słuchał go jednym uchem, nie interesowały go słowa Sanone. - Co zrobimy, Herilaku? Czy znĂłw uciekniemy? - Jeśli uciekniemy, to pĂłjdą za nami. Widzę dziś wartość mych snĂłw. Nadszedł dzień, ktĂłry widziałem. Spotkam je oraz będę walczył. Potem zginę, ale śmiercią wojownika, ponieważ wraz ze mną zginie wiele murgu. - Nie - odparł Kerrick głosem ostrym jak uderzenie w twarz. - MĂłgłbyś to zrobić, gdybyś był sam oraz pragnął śmierci. Jesteś jednak sacripexem. Czy chcesz, by z tobą zginęli łowcy oraz sammady? Czy zapomniałeś, Ĺźe murgu okazuje się tyle, co piasku na brzegu? W otwartej bitwie czeka nas klęska. Musisz mi dziś powiedzieć: jesteś sacripexem, ktĂłry poprowadzi nas w bitwie, czy teĹź łowcą Herilakiem, ktĂłry chce pĂłjść na murgu w pojedynkę oraz zginąć? Wielki łowca przewyĹźszał Kerricka o głowę, patrzył dziś na niego z gĂłry, zwierał oraz rozwierał dłonie, ktĂłrymi mĂłgł sięgnąć oraz zabić. Kerrick patrzył nań w lodowatym milczeniu, rĂłwnie wściekły jak on, czekał na odpowiedĹş. - To mocne słowa, Kerricku. Nikt nie mĂłwi tak do Herilaka. 217 - MĂłwię jak margalus do sacripexa. Dla łowcy Herilaka mam inne słowa, ponieważ podzielam jego bĂłl. - Dodał łagodniej. - To twĂłj wybĂłr, wielki Herilaku, nikt nie moĹźe go za ciebie dokonać. Herilak patrzył w milczeniu pod nogi, zaciskał pięści tak mocno, Ĺźe aĹź zbielały mu kostki. Potem powoli kiwnął głową oraz odezwał się z szacunkiem. - Tak syn uczy ojca. Przypomniałeś mi, Ĺźe kiedyś wymogłem na tobie wybĂłr. Posłuchałeś mnie, opuściłeś murgu oraz stałeś się ponownie łowcą Tanu. Skoro zdołałeś tego dokonać, muszę spełnić swĂłj obowiązek sacripexa oraz zapomnieć, co widziałem w snach. A tyś okazuje się margalusem. Musisz nam powiedzieć, co robią murgu. Było juĹź po wszystkim. Decyzja zapadła. Kerrick patrzył na łowcę Kargu, lecz myślał o tym, co się stało tam, w dolinie. Widział przybywające Yilanè oraz fargi. PrĂłbował wyobrazić sobie, co robią oraz w jaki sposĂłb. Kargu poruszał się niespokojnie pod jego niewidzącym spojrzeniem. Trwało to długo, aĹź wreszcie Kerrick przemĂłwił.