Erafnais chciaĹa zachowaÄ milczenie, ale mimo to odezwaĹa siÄ, pytanie wypĹynÄĹo z
Erafnais chciaĹa zachowaÄ milczenie, ale mimo to odezwaĹa siÄ, pytanie wypĹynÄĹo z niej jakby mimo woli. - OgieĹ - skÄ d wziÄ Ĺ siÄ ogieĹ? Sztywna maska Vaintè zniknÄĹa w jednej momencie, jej ciaĹem targnÄ Ĺ nie ukrywany wstrzÄ s, tak szeroko rozwarĹa usta, wyraĹźajÄ c tym nienawiĹÄ-ĹmierÄ, iĹź sĹowa jej dobiegaĹy stĹumione oraz splÄ tane. - PrzyszĹy ustuzou... ustuzou ognia... nienawistne... nienawistny. ĹmierÄ. ĹmierÄ. ĹmierÄ. - ĹmierÄ - padĹo szorstkie sĹowo, dĹonie poruszaĹy siÄ w zwrotnej pozie odebrania-sobie. Do Erafnais dotarĹ tylko dĹşwiÄk, bo Enge wspiÄĹa siÄ za jej plecami. Vaintè widziaĹa jÄ jednak, zrozumiaĹa świetnie znaczenie oraz odpowiedziaĹa z jadem w kaĹźdym aktywności. - CĂłro Ĺmierci, powinnaĹ ze swoimi zostaÄ w tym ogniu-mieĹcie. Najlepsze ze zmarĹych Yilanè zasĹugiwaĹy na to, by byÄ na waszym miejscu. W gniewie mĂłwiĹa, jak rĂłwna do rĂłwnej, jak efenselè. Gdy dorasta siÄ w morzu z innymi, wynurza siÄ razem ze swÄ grupÄ , efenburu, wĂłwczas okazuje się to rĂłwnie oczywiste, co powietrze, ktĂłrym oddychamy. Na caĹe Ĺźycie okazuje się siÄ efenselè dla innych z efenburu. Enge jednak odrzuciĹa to. - posiadasz sĹabÄ pamiÄÄ, niĹźsza. - PowiedziaĹa to w najbardziej ob-raĹşliwy sposĂłb, jak najwyĹźsza z wysokich do najniĹźszej z niskich. StojÄ ca miÄdzy nimi Erafnais jÄknÄĹa z przeraĹźenia, wycofaĹa siÄ z piersiÄ najpierw jaskrawo czerwonÄ , a potem pomaraĹczowÄ . Vaintè cofnÄĹa siÄ jak po uderzeniu. Enge byĹa bezlitosna. - WyrzekĹam siÄ ciebie. Twa haĹba wisi na mnie, odrzucam ciÄ jako efenselè. ZuchwaĹa ambicja zabicia ustuzou Kerricka, wszystkich ustuzou spowodowaĹa zniszczenie dumnego Alpèasaku. RozkazaĹaĹ nÄdznej Stallan zabiÄ me towarzyszki. Od jaja okresu nie byĹo nikogo takiego jak ty. Nie powinnaĹ byĹa nigdy wynurzyÄ siÄ z morza. Gdyby caĹe me efenburu, ĹÄ cznie ze mnÄ , zginÄĹo tu, w mokrej ciszy, byĹoby to korzystniejsze od tego. SkĂłra Vaintè rozgorzaĹa wĹciekĹoĹciÄ , lecz szybko ĹciemniaĹa, gdy sĹowa Enge umilkĹy. Gniew pĹonÄ Ĺ teraz wewnÄ trz niej, wykorzysta go w razie wymogu - nie zmarnuje go przeciwko tej niskiej, ktĂłra byĹa kiedyĹ jej rĂłwna. - Zostaw mnie - powiedziaĹa oraz odwrĂłciĹa siÄ w stronÄ pustego morza. Enge odwrĂłciĹa siÄ rĂłwnieĹź, oddychajÄ c gĹÄboko. WstydziĹa siÄ tego nieokieĹznanego wybuchu. Nie w to wierzyĹa, nie tego nauczaĹa inne. Z wielkim wysiĹkiem uspokoiĹa ruchy swych koĹczyn, pĹonÄ ce barwy biustu oraz wnÄtrza dĹoni. zaledwie gdy zastygĹa jak kamieĹ, rĂłwnie obojÄtna co Vaintè, pozwoliĹa sobie na sĹowa. W dole czĹonkinie zaĹogi kierowaĹy uruketo przez morze; tuĹź poniĹźej staĹa ich dowĂłdczym. Enge wychyliĹa siÄ w gĹÄ b statku oraz odezwaĹa siÄ z przyzwaniem uwagi: - Od idÄ cej w Ĺlad do prowadzÄ cej, czy ErafnaiĹ ucieszy mnie przyjĹciem tutaj? ErafnaiĹ wspiÄĹa siÄ z wahaniem, widziaĹa milczÄ cÄ Vaintè, odwrĂłconÄ plecami oraz wpatrujÄ cÄ siÄ w morze. - Jestem tu, Enge -powiedziaĹa. 11 - Moje podziÄkowania oraz wdziÄcznoĹÄ mych towarzyszek za ocalenie nas przed zniszczeniem. DokÄ d zmierzasz? - DokÄ d? - ErafnaiĹ powtĂłrzyĹa pytanie oraz poczuĹa wstyd. ByĹa dowĂłdczyniÄ , a dotÄ d nie pomyĹlaĹa wcale o zamiarze podróşy. Zaskoczona, zabraĹa zĹe wraĹźenie z nieznacznymi ruchami przeprosin. - UmknÄĹyĹmy w morze przed ogniem, pĹyniemy jak zawsze na wschĂłd, do Entoban*. ZrobiĹyĹmy to w panice ucieczki, a nie na mÄ dry rozkaz. - PorzuÄ wstyd, bo ocaliĹaĹ nas wszystkie oraz czujÄ wyĹÄ cznie wdziÄcznoĹÄ. Naszym zamierzeniem musi byÄ Entoban* Yilanè. Ale ktĂłre miasto?